- Dobrze. - Uśmiechnąłem się szeroko. Podniosłem jakiś kamień i rzuciłem nim do wody.
- Dawno się nie widzieliśmy... - zaczęła Alice.
- Prawda. Od śmierci moich rodziców. - Powiedziałem swobodnie.
- Nie jest Ci przykro? - uniosła jedną brew.
- Z powodu ich śmierci? - Uśmiechnąłem się szerzej. - Jest. Tęsknię za nimi, niewyobrażalnie. Ale oni teraz są szczęśliwi i na pewno nie chcieliby żebym rozpaczał. Kochałem ich całym sercem, ale moje łzy chyba niczego nie zmienią.
- Yhm... - zamyśliła się na chwilę.
- A co tam u Ciebie? - szturchnąłem ją lekko łokciem.
<Alice?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz