Misty zniknęła z naszych głów.
'Nie polubiła mnie...' Alice spuściła smutno głowę.
'Przesadzasz.' Odparłem niedbale.
'Przecież wiem co o mnie myśli.'
'Ja też wiem. I wiem też, że musisz się wszystkiego dowiedzieć.' Ruszyłem nieśpiesznym krokiem przed siebie. Wadera nie sprzeciwiła się i posłusznie podreptała za mną. W głowie przywołałem obraz Ameryki Północnej, zamalowałem cały ląd na czerwono.
'To jest nasze terytorium, razem z Misty postanowiliśmy bronić ludzi, przed wampirami, wilkołakami i elfami.'
'Rozumiem. Ale jak mam się przemienić?' Zapiszczała. Zamiast śmiechu z mojego gardła wydobyło się głośne szczeknięcie.
'Po pierwsze uspokój się, jesteś strasznie spięta. Musisz też tego chcieć. Chodź, pójdziemy do szopki. Tam spróbujesz się przemienić.' Odrzekłem i ruszyłem w odpowiednią stronę. Gdy doszliśmy wadera z wahaniem weszła do środka.
'Uda ci się, powodzenia.' Uśmiechnąłem się szeroko. Sam zawróciłem i pobiegłem do domu, tam się przemieniłem i ubrałem.
- Cześć siostrzyczko. - Usiadłem obok niej, zacząłem jeść jabłko. - Cześć dziadku. O czym rozmawialiście?
<Misty?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz